Z perspektywy Nicol
Budzik zadzwoniła a ja nie byłam w stanie ruszyć się z łóżka. Od ostatniej mojej imprezy minęły chyba trzy dni.Jak na mnie to i tak dobrze że wytrzymałam aż tyle, kocham imprezować. Kiedyś imprezowałam cztery dni bez przerwy i mówiąc szczerze nie wyszło mi to na dobre ponieważ moi rodzice wrócili przed czasem i no jakoś ymmm dali mi kare. No więc miesiąc bez telefonu trzy miesiące bez laptopa i dwa bez własnej kasy, czyli uziemienie 100%. Strasznie mnie wszystko wkurwiało, jedyne co miałam do roboty w domu to telewizja chociaż tyle, i książki. No ale było minęło, trzeba żyć teraźniejszością i nie przejmować się opinią innych.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, mama.
-Kochanie wstałaś? Spóźnisz się do szkoły-Yhhhh nienawidzę środka tygodnia dziś środa i mam mnóstwo sprawdzianów LOL
-Tak mamo już wstałam i idę wziąć prysznic-ale nic mi się nie stanie jak jeszcze sobie chwilę poleżę.
***
-Nicol!!!-O kurcze
-Już tylko się uczeszę-musiałam skłamać
-Czekamy i znów nie zjesz śniadania
-Dobrze wezmę sobie jabłko
-Schodź już-kurde nienawidzę jak na mnie krzyczy.Ubrałam się na szybkiego w nasz <mundurek>, nie jest on jak wszystkie inne,spódnica w kratkę biała bluzka i krawat ale też nie jest najpiękniejszy.Zbiegłam po schodach biorąc przy tym torbę. Mama stała już w drzwiach i była zła.
-Ile można na ciebie czekać Nicol?
-Przepraszam
Droga do szkoły przebiegła w ciszy, ufff całe szczęście bo nie chciało mi się dziś gadać.Gdy wysiadałam z samochodu przywitałam się z Rosalie i Mattem. Mat to średniego wzrostu chłopak o niebieskich oczach ciemnej karnacji i blond włosach.Trochę dziwny ale tak to jest miły i lubi się bawić jak ja.Weszliśmy do szkoły razem ale musieliśmy się rozdzielić bo każdy szafki miał w innym miejscu i mieliśmy różne zajęcia. Po czterech godzinach lekcyjnych w końcu upragniony lunch więc poczekałam na Rosalie i Matta przed stołówką.Po chwili do mnie dołączyli i mogliśmy wejść razem.Nigdy nie staliśmy w kolejce zawsze mamy przygotowane dania, ahh mieć te wtyki u kucharek. Jesteśmy jedną z dwóch elit w szkole, więc mamy swój stolik w centrum jadalni a obok nas ma ta druga elita, my rządzimy jedną stroną jadalni a oni drugą.
Po lunchu poszliśmy na następne zajęcia.
***
Wyszłam ze szkoły i kierowałam się ku centrum handlowemu mimo że nie lubiłam zakupów poszłam sobie kupić jakieś nowe ciuchy, może dziś wyjdę na jakąś imprezę, jeszcze się zastanowię.Gdy docieram do centrum chodzę po wszystkich moich ulubionych sklepach.Po około półtorej godziny wychodzę i dzwonię po Toma by po mnie przyjechał nie mam zamiaru targać tyle toreb do domu.Tak tak wiem jestem rozpieszczona ale taka ja i na razie nie mam zamiaru się zmienić.Gdy dojechaliśmy do domu wypakowałam rzeczy z toreb i poszłam wziąć prysznic.Gdy wróciłam ubrałam sobie <to> i do tej stylizacji zrobiłam lekki makijaż.
***
Nie mogę dokładnie określić ile ale tak mniej więcej chyba cztery godziny byłam na imprezie.Powoli traciłam grunt pod nogami i ostrość widzenia.
-Cześć maleńka-jakiś chłopak podszedł do mnie i zaczął mnie macać
-Odwal się palancie-Odpysknęłam i pożałowałam tego bo zaraz dostałam z otwartej ręki w twarz
-ałć
-Trzeba było się nie odzywać,chodź zabawimy się troszeczkę-Zaczął do mnie mówić obleśne rzeczy.Po chwili znowu zaczęłam krzyczeć i się wyrywać,chyba ktoś to usłyszał uff moje szczęście.
-Ej zostaw ją-Powiedział znany mi głos
-Koleś my się tu zabawiamy weź nam nie przeszkadzaj-odezwał się obleśny typ
-Jakoś nie słyszałem żeby ta dziewczyna chciała się zabawić więc się od niej odsuń
-Koleś głuchy jesteś czy coś weź z tond idź przeszkadzasz nam-Znów odezwał się ten typ
-Nie i puść dziewczynę-Liam poznaję ten głos to Liam. Ugryzłam faceta w rękę i szybko pobiegłam wzdłuż uliczki. Czułam że napływają mi łzy do oczu gdy usłyszałam kroki i krzyki za sobą przyspieszyłam po czym pobiegłam do parku z myślą że zgubię tego kogoś za mną. Ale nic z tego cały czas ktoś biegł i nie dawał za wygraną.Byłam już zmęczona a alkohol wcale mi nie pomagał więc zwolniłam do szybkiego marszu. W pewnym momencie poczułam że łapie mnie ktoś za nadgarstek i odwraca twarzą do siebie. To był Liam.
-Czemu uciekałaś?-Spytała ale nie dostał odpowiedzi
-Nicol prawda?-Znów zapytał a ja tylko pokiwałam twierdząco głową
-Nickol mnie się nie musisz bać ja ci nic nie zrobię-mówił tak czule że miałam ochotę mu uwierzyć ale ja nikomu już nie wierzę nie przez to co się stało chwilę temu w uliczce ale przez to że kiedyś zostałam perfidnie oszukana przez osobę którą miałam za najlepszego przyjaciela.
-Nicol może odprowadzę cię do domu?-Na to już odpowiem bez wahania.
-Nie nie nie trzeba,sama tam dotrę zadzwonię po Toma i on po mnie przyjedzie.-próbowałam się jakoś wykręcić ale chłopak nie dał za wygraną-Nie ja cię odprowadzę, będę spać spotkojnie jak będę wiedział że jesteś w swoim domu-podkreślił słowo swoim po czym złapał mnie za rękę i szliśmy w kierunku domu. Chwila ale to nie w kierunku mojego domu szliśmy nie no znowu wyląduje u chłopaków tylko tym razem sama.
Gdy doszliśmy do domu Liam pokazał mi gdzie będę spać i łazienkę, dał mi parę swoich bokserek i jakąś koszulkę, bym się przebrała. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka.
***
Obudziłam się rano z strasznym bólem głowy, po czym zorientowałam się gdzie jestem dom chłopaków mam lekkie prześwity co się stało i dlaczego tu jestem.Uliczka, park, i to jak Liam się nie zgodził żebym zadzwoniłam po Toma.Chwilę tak sobie leżałam po czym usłyszałam brzdęk otwierających się drzwi to Liam z tacą, na której były naleśniki sok pomarańczowy i tabletki na ból głowy.
-Jak się spało?-zapytał po czym podał mi tablety i sok
-Nawet dobrze-Uśmiechnęłam się nie śmiało po czym przypomniałam siebie że dziś czwartek a mnie nie ma w szkole
-Która godzina
-Coś koło dwunastej
-Jak to?!Nie cholera powinnam być teraz w szkole ygh-Boże jaka jestem na siebie zła.
Zjadłam śniadanie pogadałam chwilę z Liamem, obiecałam że w piątek się spotkamy u chłopaków w domu i poszłam do sibie. Ale będę mieć aferę jak dojdę.
_________________________________________________________
Cześć kochani jak widzicie rozdział jest dłuższy miałam wenę i dopisałam trochę.Więc następny rozdział w Niedzielę lub sobotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz